Do Toskanii wybieraliśmy się już  rok  wcześniej, ale z powodu pandemii koronawirusa udało nam się ją zwiedzić dopiero w 2022 r.  Dzieci zostały pod opieką dziadków, więc mogliśmy w pełni rozkoszować się wolnością i chłonąć toskańskie klimaty.

Bilety lotnicze Balice-Pisa dla nas dwójki + dodatkowy bagaż kabinowy, kosztowały nas 550 zł w obie strony. Jedne z najtańszych (Ryanair) biletów z Polski do Włoch. Dla porównania bilety z Balic do Florencji (oddalonej o 100 km od Pizy) to koszt 2-3 razy większy.

Toskania jest dużym obszarem, a my mieliśmy tylko 6 dni na jej zwiedzenie. Zdecydowaliśmy że zwiedzimy dolną część i wybrzeże. W przyszłości planujemy zwiedzić pozostałą część Toskanii.

Wypożyczyliśmy Fiata Pandę (koszt 600 zł na 6 dni) i ruszyliśmy  na podbój Italii.  Mieliśmy wykupione dodatkowe ubezpieczenie na auto już w Polsce, tak aby w przypadku kolizji nie zatrzymali nam kaucji. Noclegi mieliśmy zarezerwowane przez booking. Zrobiliśmy łącznie ponad 600 km, czyli średnio 100km dziennie. Czas spędzony w aucie to niecałe 10 godzin, czyli średnio dziennie niecałe 2 godziny.

Całkowity koszt wycieczki to tylko około 3500 zł. Wybieraliśmy raczej tańsze noclegi , ale nie najtańsze. Prawie wszystkie noclegi (zw wyjątkiem 2 ostatnich w tym samym hotelu) mieliśmy ze śniadaniami. Te śniadania były dla mnie słabe, bo jestem mięsożercą, a oni serwowali malutkie drożdżówki i dżem, dlatego na koniec kupowaliśmy sobie produkty na śniadanie w sklepie. Mojej żonie takie marne śniadania nie przeszkadzały 🙂

Nie oszczędzaliśmy na używki typu lody, kawa, wino, szynka (ja – Krzysiek) itp.

Poniższa mapka przestawia trasę naszej wycieczki i część miejsc które odwiedziliśmy.

Trasa naszej wycieczki Toskania 2022

Kilkanaście naszych spostrzeżeń:

1. Dużo stacji benzynowych – paliwa w baku nie braknie.
2. Mało sklepów spożywczych, prawie wcale marketów (dotyczy terenów w głąb lądu).
3. Mają tylko wina wytrawne. Jak ktoś lubi słodsze to ma problem. Wina mają tanie, poniżej 10e można bez problemu kupić, czyli ceny  takie jak w Polsce.
4. W pizzeriach ciężko kupić pizzę poza sezonem. Włosi mają siestę – przerwę od 12.00 do 17.00 (czasem w innych godzinach). Warto na starcie kupić więcej jedzenia nie psującego się i wrzucić do bagażnika!
5. Ciężko kupić np. spagetti bolonese. Jedzą makaron z serem i sosem pomidorowym, bez mięsa. Ja lubię mięso, więc było mi ciężko 🙂
6. Potrawy mięsne bardzo drogie. Ogólnie mięso i wędliny drogie – Szynka 25 e/kg , czyli 3 x drożej niż Polsce
7. Zdziwieni ze chcemy pić kawę z mlekiem, cena kawy z mlekiem 4-5 e. Oni piją wiadomo – espresso.
8. Drogi z bardzo słabą nawierzchnią, gorzej niż w Polsce – momentami trzeba uważać żeby kół nie urwać.
9. Drogi przez Toskanię kręte i górzyste, ale Panda bez problemu dawała radę.
10. Dużo rond. Ruch płynny. Nigdzie nie staliśmy w korkach.
11. Panda spaliła 5,5 l. Jechaliśmy bardzo spokojnie, ale nie ze względu na oszczędności, tylko na uroki rejonu i relax. Cena paliwa trochę wyższa niż w Polsce.
12. Ceny ogólnie większe niż w Polsce- średnio 1,5- 2 razy. Zarobki wyższe 3 razy. Stać ich na trochę więcej.
13. Mieliśmy ogromne szczęście z pogodą. Pojechaliśmy tam w „okresie deszczowym”. Dzień przed naszym przyjazdem przestało padać. Cały nasz pobyt była piękna słoneczna pogoda i ciepło (22- 27 stopni). Po naszym powrocie do Polski, tam znowu zaczęło padać 🙂
14. Najlepiej do Toskanii pojechać na wiosnę, bo spada ryzyko brzydkiej pogody i wszystko jest zielone. My byliśmy w październiku i zieleni było już mało.

Wylot Balice 30.09.2022 godz 20.00. Przylot Pisa godz. 22.00

Nocleg nr 1 (piątek-sobota)

Pisa, Ai 4 Elementi – 294 zł

Oddalone 300 m od lotniska. Właściciel sugeruje iść za jego radami, nie wedle map google, i ma rację,bo gogle prowadzi dookoła, a wystarczy po wyjściu z terminala lotniczego skierować się w lewo i dojść do ronda. Na rondzie pierwszy zjazd i w odległości 50 metrów po prawej jest cel.

Po przybyciu na lotnisko należy zadzwonić do właściciela i powiedzieć że dolecieliśmy. Wynika to z późnego przybycia do Pizy.

Pokój nie jest zbyt nowoczesny, ale jest czysto. Pan dobrze zna angielski. Śniadanie (w cenie) typowo włoskie, tzn tosty, crossanty, ciasteczka, soki, mleko, płatki, jogurty. Wszystko dostępne bez ograniczeń. Czajnik, kawa herbata. Było ok, bez szynki ale ok 🙂 Jak na jedną noc, to warunki zupełnie wystarczające.

Sobota 01.10.2022

Rano wypożyczyliśmy auto w Ok Mobility przez Ryanair. Fiat Panda Cross hybryda. Wypożyczalnia znajduje się kilkaset metrów od lotniska. Po wyjściu z lotniska trzeba kierować się w prawo. W jednym budynku znajduje się kilkanaście firm wypożyczających auta.

Nasza urocza Panda spisywała się doskonale 🙂

Ruszamy w kierunku centrum Pizy. Parkujemy na parkingu płatnym obok placu Cudów z krzywą wieżą. Koszt parkingu to 2E/h. Wyczytaliśmy w internecie że dochodzi do wielu włamań do aut turystów, więc woleliśmy wybierać płatne parkingi żeby uniknąć kłopotów. Na płatnych zawsze auto jest bezpieczniejsze.

Turystów dużo jak na czas poza sezonem. Kilka zdjęć wieży oraz katedry i jazda dalej. Do krzywej wieży nie wchodzimy do duża kolejka a szkoda nam czasu.

Wyjeżdżamy z Pisy. Odwiedzamy nieczynne już wysypisko z rzeźbami w Peccioli. Ogromny teren byłego wysypiska jest w trakcie zagospodarowywania. Było pusto, bez ludzi. Ładne widoki z góry.

Odwiedzamy San Gimignano. Parkujemy na płatnym parkingu. Parking duży, ale zapchany całkowicie, ciężko zaparkować. Masa turystów, jeszcze więcej niż w Pizie, pomimo że to październik.

W tle San Gimignano

Miasteczko bardzo stare, duże i ładne. Posiada 14 wież. Kilka z nich jest naprawdę wysokich. Wychodzimy na mury i na najwyższą z wież. Wstęp na wieżę jest płatny –  9 e za osobę.

Jemy obiad.  Ania makaron z jakimiś syfnymi grzybami – 14e. Ja pizza 10e. Makaron niesmaczny, pizza super.

Odwiedzamy niezalane zalane rzeźby – Fonte delle fate – nic ciekawego.

Jedziemy w kierunku Sieny. Zatrzymujemy się w Monteriggioni. Małe miasteczko. Parking zaraz przy miasteczku. Płatny 2E/h.

Miasteczko dużo mniejsze niż poprzednie, ale bardzo ładne. Stare ale zadbane. Kilka restauracji, barów. Mało turystów. Można za opłatą wchodzić na mury, ale nie wchodziliśmy bo była 18.00 i właśnie zamykali wejście na mury.

Zdjęcie zapożyczone z serwisu www.visititaly.eu

Nocleg nr 2 (sobota-niedziela) blisko Sieny

Agriturismo Il Sambuco – 281 zł

Mieliśmy drobny problem z trafieniem bo booking pokazywał zły adres. Prawidłowy adres dla google to : Via Maestri del Lavoro 12

Camping który posiada restaurację ze swoimi winami. Było tam kilkanaście kamperów. Właściciel posiada też kilka pokoi przylegających do restauracji. Nam się trafił ten najbardziej przylegający i co ciekawe z oknem na wnętrze restauracji, nie na zewnątrz. Do 1 w nocy była tam impreza i karaoke. Przeszkadzało to bardzo Ani bo ma płytki sen. Ja spałem jak zabity. Pokój nowy, czysty, łazienka czysta. Była lodówka, ale nie było czajnika. Nie było talerzy, sztućców.  Wypiliśmy zakupione po drodze wino białe. Było półsłodkie (tak nam sprzedawczyni doradzała) ale gazowane – o czym już nie wiedzieliśmy 🙂
Śniadanie w cenie.  Kelnerka pytała co chcemy. Były jakieś ciasteczka, ser, a nawet była szynka, a to rzadkość, bo Włosi na śniadanie chyba niezbyt często jedzą wędliny. Z okien restauracji jest piękny widok na okolicę.

Niedziela 2.10.2022

Jedziemy do Sieny. Duże miasto. Parkujemy obok jakiejś twierdzy. Bezpłatny parking. Dużo aut ale udało się znaleźć miejsce.

Na plac centralny mamy 900 metrów. Mijamy kulę z zakochanymi -symbol drzewka. Na placu robimy fotki. Fajne miejsce, sporo turystów ale stosunkowo komfortowo.

Spacerujemy trochę po mieście. Powrót inną drogą schodami baaardzo w dół, potem wyyysoko w górę, aż do klasztoru. Warto było zobaczyć i zwiedzić Sienę.

O 12.00 biły dzwony. O 12.10 wyjeżdżamy w kierunku Pienzy.

Odwiedzamy opactwo bez dachu (formalnie: którego niebo jest dachem) Abbasia di san Galgano. Duża atrakcja w okolicy. Parking bardzo duży, bezpłatny. Miejsce to znajduje się w sporym oddaleniu od miast, ale turytów było  sporo.  Obok opactwa na górce jest  stary kościółek z mieczem wbitym w beton.

Odwiedzamy termy Bagini di Petriolo . Parkować można za darmo przy drodze. Ciężko było o wolne miejsce. Obok (powyżej) naturalnych darmowych znajduje się płatny obiekt z termami komercyjnymi. Wstęp chyba 13 e za dzień. Idziemy na darmowe. Śmierdzi jak cholera. Woda gorąca. Sporo ludzi, ale nawet fajnie. Obok koczowisko jakichś ludzi, przypominających cygan, którzy gotowali jakieś cuda do jedzenia i sprzedawali. Nie skusiłem się na jedzenie pomimo że byłem głodny.

Obok płynie rzeka. Warto się w niej opłukać, chociaż woda zimna. Pomimo że się opłukaliśmy w rzece, to i tak śmierdzieliśmy zgniłymi jajami.

Z term jedziemy do Pienzy. Miasteczko na wzgórzu, małe ale z piękną starówką. Idziemy na spacer wieczorem. Jest ładnie oświetlone. Wchodzimy do małej restauracji (sporo ich tam). Pan zaskoczony że chcemy słodkie albo półsłodkie wino. Powiedział że normalnie Włosi słodkich nie piją, ale miał pod ladą  słodkie. Wypiliśmy, było dobre.  Koszt 4,5e za jedną lampkę wina.  Dużo Niemców odwiedza to miasteczko.

Nocleg nr 3. Nocujemy u Polki.

Appartamenti Il Leone – 324 zł

Do dyspozycji w zasadzie mieliśmy 2 pokoje. Kuchnia wyposażona. Mieszkanie jak z poprzedniej epoki, ale w samym centrum na starówce. Mąż Polki jest Włochem. Pokazał nam gdzie zaparkować auto bezpłatnie. Pojechał ze mną. Mówił trochę po polsku, wszystko rozumiał po polsku. Parking bezpłatny był 500 metrów od noclegu, poniżej sklepu COOP. Trzeba uważać żeby nie zaparkować na polach z niebieskimi liniami, bo tam się płaci. Obok parkingu automat z bezpłatną wodą zwykłą i gazowaną. Chciałem nalać gazowanej ale nie mogłem rozszyfrować tego automatu.

W poniedziałek idziemy za dnia zwiedzić miasteczko, pooglądać widoki i na kawę do restauracji. Widoki są super na całą dolinę. Najładniejsze widoki całej wycieczki.

Przejeżdżamy z parkingu pod kapliczkę z której można dojść do „Gladiatora”. Lepiej zostawić auto na parkingu i iść na nogach, bo to jest bardzo blisko, około 10 minut z centrum miasteczka, a jadąc pod kapliczkę możemy mieć problem bo może nie być miejsca.

Spotykamy Polaków i 2 polskie auta. Pospacerowaliśmy trochę i wracamy zrobić sobie fotki w miejscu z którego kręcona była scena filmu Gladiator. Na wiosnę z pewnością widoki byłyby piękniejsze, bo wszędzie zielono, a w październiku niestety już nie ma zieleni.

Jedziemy jeszcze zobaczyć krąg cyprysów i kępę cyprysów. W sumie nic specjalnego. Wszędzie tam rosną cyprysy. Widzieliśmy też drogę cyprysów (Samotna willa) – też nic nadzwyczajnego, ale ogólnie widoki dookoła piękne. Na wiosnę tutaj musi być pięknie. Miałem wrażenie że ludzie sami tworzą miejsca atrakcyjne turystycznie, tam gdzie wcale ich nie ma.

Pojechaliśmy do Bagini san filipo – termy. Dużo aut, ciężko zaparkować. Niby płatne parkowanie, ale nie działały parkomaty. Nie płaciliśmy, nikt nie sprawdzał. Termy większe niż te poprzednie. Nie kąpaliśmy się. Zjedliśmy  pizze.

Pojechalismy  dalej w kierunku Follonica. Przejeżdzaliśmy przez miejscowość Montalcino – bardzo wysoko położona. Piękne widoki. Warto zobaczyć.
Tutaj kończy się część naszej wycieczki, podczas której zwiedzaliśmy wiele miejsc do których turyści nie docierają. Im dalej od wybrzeża tym mniej supermarketów, komercji. Jeśli chodzi o restauracje to dominowały lokalne przysmaki (makaron, ser żółty, oliwki). Ogólnie mało było sklepów, zabudowań, nowoczesności. Fajny klimat.

Przyjazd do Follonica około 17.00 Mamy za sobą 450 km drogi.
Od tego miejsca „pachnie cywilizacją”. Pełno sklepów, duże miasta. Bary z fastfoodami. Fellonica to duże, nowoczesne miasto.
Poszliśmy na plażę na zachód słońca.

Plaża w Follonica

Nocleg nr 4

Follonica

B&B La Maratonda – 280 zł

Pokój nowoczesny, z osobną małą łazienką. Bardzo czysty. Właścicielka uprzejma, starsza pani, znałą trochę angielskiego. Brak czajnika i sztućców. Jest lodówka i klima. Poszliśmy na spacer nad morze, kupiliśmy sobie plastikowe kubki, otwieracz do wina i talerzyki. Nożyk mieliśmy swój.

 W pokoju Wypiliśmy wino czerwone wytrawne (6,5 e). Mało słodkie ale dałem rady. Kolację zrobiliśmy z zakupionych w sklepie bułek i szynki.
To tutaj zacząłem pisać te notatki żeby nie uciekły z pamięci.

Wtorek 04.10.22

Idziemy na śniadanie bo baru Jolly Bar (było w cenie pokoju). Mały bar który oferuje drożdżówki i kawę.

Bilet do baru na śniadanie 🙂

Ruszamy w kierunku Piombino. Po drodze dużo fabryk, stref przemysłowych. Niezbyt fajne widoki. Zatrzymujemy się w pobliżu Hotel Esperia. Jest zamknięty poza sezonem. Fajne widoki z góry. Schodzimy schodkami nad samo morze. Jem normalne śniadanie czyli bułkę z szynką, robimy kilka fotek i w drogę.

Chcieliśmy pojechć w kierunku Baratti wzdłuż wybrzeża, taką trasę pokazywał google jako alternatywną niestety po ok.5min przejechaniu 2,5km, okazuje się, że droga nie jest przejezdna dla samochodów i musimy zawrócić.

W Baratti próbujemy zaplacić za parking kartą w parkomacie ale mamy problemy. Zjadło nam 4e ale bilecik się nie wydrukował. Olaliśmy to i  poszliśmy na lody i  kawę w restauracji z fajnym widokiem. Spacerowaliśmy  ścieżką , w stronę zaokrąglonego, artystycznego domu, ale niestety atrakcja jest ogrodzona siatką i nie  można się do niej zbliżyć. Wracamy, idziemy na plażę. Pełne słońce, woda ciepła, temp. powietrza 23 st w cieniu. Pływamy. Na plaży trochę ludzi. Kilka osób pływa.

Jedziemy. Zatrzymujemy się przy Kampingu Albatros. Ogromny obiekt. Nieczynny poza sezonem. Myślałem wybrać się tu kiedyś z dziećmi, ale nie ma się tu jak dostać lecąc samolotem. Autem trochę za daleko z Polski.

Kolejne miejsce to Rossignano Solvay- biała plaża. Parking bezpłatny, sporo miejsca. Woda ma piękny lazurowy kolor, piasek ma jasną, białą barwę. W pobliżu jest zakład chemiczny który wylewa do morza jakąś białą substancję, która w większości nie jest szkodliwa, ale jeszcze kilkanaście lat temu zawierała ołów. Zakład podobno usunął ołów z odpadu. Na plaży było sporo ludzi, część się kąpała. My się nie odważyliśmy, szkoda zdrowia.

Jedziemy do ostatniego noclegu w miejscowości Tirrenia – Hotel Euro. Mijamy ogromne fabryki, obiekty przemysłowe. Brzydki widok. Na szczęście nasz nocleg jest około 4 km poza strefą przemysłową. Docieramy o godz. 17.00, meldujemy się, idziemy na zakupy do sklepu obok i na plażę, na zachód słońca. Plaża pusta. W zasięgu wzroku tylko kilka osób. Okoliczne kurorty pozamykane poza sezonem. Piękny zachód słońca.

Nocleg nr 5 i 6

Nocujemy w tym hotelu 2 noce. 564 zł za oba noclegi

Jest czajnik, brak sztućców. Jest klima. Prywatny parking w cenie – z tyłu budynku. Nocleg bez śniadania. Obok jest sklep w którym kupowaliśmy jedzenie. Wieczorem wypiliśmy wino.

Na drugi dzień pojechaliśmy do Marina di Pisa.

W Marina di Pisa są plaże. Sporo z nich jest chyba ukształtowana sztucznie. Na dużej części z nich jest pełno pieknych białych kamieni. Wygląda to bardzo ładnie, ale źle się „plażuje”. Drugi raz w trakcie naszej wycieczki wskoczyliśmy do wody popływać, bo wciąż było ciepło, około 24 st w cieniu. Na plaży znaleźliśmy kamyczek. Anię zafascynowała międzynarodowa akcja z kamyczkami. Szczegóły można poszukać w googlach.

Wróciliśmy około 14.00. Wieczorem ponownie pojechaliśmy do Marina di Pisa.

Po drodze zatrzymaliśmy się na lody w centrum Tirrenia. Lokal nazywał sie Il Gelato di toto. Paskudne lody. Wywaliliśmy do kosza. Spacerowaliśmy fajnie oświetlonym wybrzeżem z restauracjami. Znaleźliśmy plac z łódką w jego centrum. Ponoć symbolizuje łódkę Pinokia.

Ostatni nocleg i powrót na lotnisko. Oddaliśmy auto którym zrobiliśmy 650 km.